Kiedy szczęście decyduje o losach bitwy – jak powstańcy styczniowi prawie wygrali pod Mełchowem
Zaczęło się 30 września 1863 roku
Odział powstańczy, dowodzony przez Zygmunta Adama Chmieleńskiego, zajął pozycję we wsi Mełchów, nieopodal Lelowa. Dysponował około 800 ludźmi – przede wszystkim piechotą oraz oddziałem kawalerii. Przeciwko nim, w stronę wsi, zmierzały wojska carskie pod dowództwem pułkownika Szulmana. Siły rosyjskie składały się z dwóch rot piechoty (około 200 żołnierzy), dwóch szwadronów dragonów, sotni kozaków, oddziału artylerii i rakietników. Niebawem miała rozpocząć się jedna z ponad 1200 bitew, stoczonych z Moskalami podczas powstania styczniowego. Tym razem nie była to jednak partyzancka strzelanina. Rosjanie mieli przeciwko sobie godnych przeciwników – powstańców zaprawionych w wielu wcześniejszych potyczkach.
Powodzenie bitwy spoczywało więc głównie na barkach polskich dowódców: zaledwie 28-letniego Chmieleńskiego, który dwa lata wcześniej porzucił służbę w armii carskiej, a także Alberta Esterhazego, ps. „Otto” i Teofila Władyczańskiego, ps. „Zaręba”.
Jak przebiegała bitwa pod Mełchowem?
Powstańcy zajęli pozycje obronne wokół wsi. W rosnącym nieopodal lasku, na prawym skrzydle sił Chmieleńskiego, wraz ze swoimi ludźmi stanął „Zaręba”. Kapitanowi „Otto” oraz jego oddziałowi strzelców przypadła w udziale walka na lewym skrzydle oraz obrona samej wsi. Pomiędzy nimi, w centrum, pułkownik Chmieleński zajął pozycję w dworze i folwarku. Rozpoczęcie walk przypadło więc Moskalom.
Pułkownik Szulman nie zamierzał rezygnować z przewagi, jaką dawała mu artyleria. Pierwsze pociski spadły na wieś Mełchów, powodując uszkodzenia domów. Dopiero po ostrzale artyleryjskim do szturmu ruszyła rosyjska piechota.
Widząc maszerujących żołnierzy carskich, Chmieleński postanowił wyjść im naprzeciw. Między powstańcami i Rosjanami doszło do wymiany ognia karabinowego. Początkowo przewagę uzyskały bardziej zdyscyplinowane i lepiej wyszkolone regularne oddziały rosyjskie. Kiedy jednak powstańcy przegrupowali się i ruszyli do ataku na bagnety, Moskale zmuszeni zostali do odwrotu i porzucenia swoich pozycji. Widząc sukces swoich działań, Chmieleński rozkazał kawalerii wykonanie szarży na pozycje artylerii. Niestety, na skutek prowadzonego przez nieprzyjaciela ostrzału, wiele koni spłoszyło się. W efekcie jedynie kilkunastu jeźdźców przystąpiło do ataku – zostali szybko rozbici ogniem armat i rakietników.
Mimo wszystko, kolejne uderzenie na bagnety pozwoliło Chmieleńskiemu utrzymać inicjatywę. Równolegle ciężkie walki trwały na prawym oraz lewym skrzydle.
Co zdecydowało o porażce powstańców?
Szala bitwy wydawała się przechylać na stronę powstańców. Siły Chmieleńskiego uzyskiwały przewagę nad Moskalami zarówno w centrum, jak i na skrzydłach. Niestety – los zadecydował, że zmieni przebieg bitwy w najmniej korzystny dla Polaków sposób. Kapitan „Otto”, dowodzący oddziałem strzelców, bronił zajętych wcześniej pozycji. W ogniu walk jeden z rosyjskich żołnierzy postrzelił go jednak w głowę. Pozbawione dowódcy oddziały załamały się i rozpoczęły odwrót w stronę głównych sił.
Sytuacja na prawym skrzydle wygladała podobnie – w trakcie walki, dowodzący swoimi ludźmi „Zaręba” również otrzymał ciężką ranę postrzałową. Jego ludzie zdołali odeskortować go z pola bitwy i wsadzić na konia. Dotarł do Lelowa, gdzie jednak wkrótce zmarł od poniesionych ran. Bez swojego dowódcy, również powstańcy z prawego skrzydła rozpoczęli odwrót.
Dla Chmieleńskiego to był koniec
Widząc załamanie się obu skrzydeł swoich wojsk, zdecydował o przerwaniu bitwy i odwrocie. Straty powstańcze w bitwie wyniosły około 70 poległych. Straty rosyjskie nie są do końca znane, jednak szacuje się, że były wyższe. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy bitwy, gdyby nie przewrotny los, który zdecydował o upadku dwóch dowódców w tym samym czasie. Być może wynik starcia wyglądałby inaczej.
Los bitwy wciąż w naszej pamięci
Choć o bitwie pod Mełchowem nie przeczytacie w podręcznikach do historii, to mieszkańcy północnej Jury nigdy nie zapomnieli o losie bohaterskich dowódców i powstańców. W miejscu, w którym rozegrała się bitwa, znajduje się dziś mogiła i krzyż upamiętniający poległych. Co roku odbywają się przy nim uroczystości, w których biorą udział przedstawiciele władz lokalnych, powiatowych i wojewódzkich. Obchodom towarzyszy inscenizacja bitwy, wykonywana przez grupy rekonstrukcyjne, a także możliwość zakupienia wydawnictw edukacyjnych i poczęstunek. Jeśli będziecie kiedyś w okolicy – warto odwiedzić Mełchów i dotknąć kawałka historii.
O autorze
Wiktor Pohorecki
Przewodnik PTTK po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i Wieluńskiej, działający w grupie Jura z Plecakiem. Fotograf krajobrazowy oraz miłośnik ciekawostek historycznych i lokalnych legend.